czwartek, 24 stycznia 2019

Gorzki smak Kogla Mogla 3

Bardzo chciałem, żeby Ilonie Łepkowskiej wyszło. Tak bardzo chciałem, że nie dopuszczałem do siebie przecieków, że coś w związku z nowym „Koglem Moglem” się nie składa, że scenariusz pisany jest szybko i na kolanie, że produkcja przebiega błyskawicznie. Mimo to – jako psychofan dwóch pierwszych części – poszedłem do kina.

 Historia koncentruje się wokół syna Kasi i Pawła – Marcina Zawdy -  i Agnieszki Wolańskiej – córki państwa Wolańskich. Skąd już wtedy wiem, że na koniec będzie ich pocałunek w deszczu? Nie mam pojęcia, ale się sprawdziło. Pierwszy sygnał ostrzegawczy pojawia się, gdy na ekranie pojawiają się państwo Goździkwie. Kiedyś panią Goździkową była Stanisława Celińska, dziś jest Małgorzata Rożniatowska). Jeżdżą ciągnikiem – potem robią samo ujarani trawą - i robią sobie sefie na Insta. Mnie nie bawi, ale ma człowiek nadzieję, że coś z tego wyniknie. Nie wynika. Wreszcie Kasia spotyka Kolasę. Są końskie zaloty. I co? I nic. Spora część akacji dzieje się w domu Solskiej. Nie jest to już chałupka, a solidny dom. Nad jeziorem. Skąd w Brzóskach jezioro? Tego nie wie nikt. Ale jezioro jest. Widok jest. Widok był chyba ważniejszy niż fabuła.

Nadzieja pojawia się wraz z Wolańskimi. Marianem i Barbarą. Ale cholera jasna. Ta dwójka po prostu nie miała czego zagrać! Nie dostarczono im paliwa. Jak zresztą wszystkim. Jeśli ktoś liczy na kultowe teksty w stylu „stryjecznego wuja” czy „moja decyzja jest jakby nieodwołalna”, to srodze się zawiedzie. Piotrusia (Mocno już dorosłego, który uciekł z domu przed matką. Nie pytajcie mnie dlaczego uciekł. Nie wiem.) pokazują nam bardzo późno – a przynajmniej tak mi się wydało. Jest z Marlenką. Bogatą, zazdrosną, kiczowatą i… śmieszną. Naprawdę śmieszną. Kasia Skrzynecka jest, wraz z Ewą Kasprzyk, smugą światła w tym miszmaszowym mroku. A sam Piotruś jest pokazany jako ... osoba niepełnosprawna intelektualnie. Rozumiem, że scenarzystce przyświecała zasada „mając taką matkę jak Wolańska, nie mógł być zupełnie normalny”, ale tego nie czuć. Jakieś kabelki się tu nie połączyły coś nie pykło. Szczerze uśmiechnąłem się też przy Elżbiecie Romanowskiej. Powtarza co prawda cały czas ten sam tekst, ale zabawnie.

Co tam robi Anna Mucha? Nie wie chyba nawet sama Anna Mucha. Nie, że źle gra. Gra normalnie, ale ten wątek jest całkowicie niewiarygodny. Po jednym spotkaniu (chyba bliższym) z kolesiem już jest o niego piekielnie zazdrosna? Tak samo jak wyprowadzka Wolańskiego i córki z domu. Z tego filmu wynika, że wyprowadzili się, bo Wolańska jest sekstrenerką i szuka punktu „G”. Mam wrażenie, że w montażu tego wątku wypadła jakaś ważna scena. A może nawet dwie. Szkoda, bo mogłaby nam coś wyjaśnić. Po co pojawia się Wiktor Zborowski? Nie wiem. Po co te odwołania – tak, wprost - do Tuska i „dobrej zmiany”? Nie mam pojęcia. I wreszcie moment, gdy Kasia i Wolański postanawiają być razem. Nie wiedziałem, gdzie mam oczy podziać. W dwóch pierwszych częściach był genialnie uchwycony kontrast między – bardzo różnymi – ludźmi. Były pokazane ich wady i zalety. Ale było to zrobione tak, że ich lubiliśmy i chcieliśmy do nich wracać. Ciągle. Tu wszystko jest płaskie, przesłodzone i schematyczne. A nawet siłowe. I to disco polo, które jest na końcu wcale nie jest najsłabszym ogniwem w „Koglu Moglu 3”. Wiem, że czasy się zmieniły, że minęło 30 lat, ale ludzie aż tak bardzo się nie zmienili. Był potencjał, byli uwielbiani bohaterowie, była szansa na sukces. Była, ale się zmyła. I wielka szkoda, że nie ożywiono stryjecznego wuja szwagra drugiego męża babci Wolańskiej, szkoda, że nie pojawił się dziadek Wolański. W 2013 na tym blogu pisałem o Koglu Moglu 3.

Ale przede mną również premiera 3 części. 3 części „Geja w wielkim mieście”. Mam nadzieję, że spisałem się choć trochę lepiej… Niebawem będziecie mogli to ocenić. Będzie to de facto kilka premier. Bo wrócą: odświeżony „Gej w wielkim mieście”, „Chyba strzelę focha” – także w nowym wydaniu. A na koniec #Gej3.  Będzie się działo. Mam nadzieję.