Kilka słów o wierze w Boga i jeszcze
mniej o paradowaniu z flagami, a w gejowskim światku wybuchła bomba
atomowa. Andrzej Piaseczny, bo o nim mowa, udzielił krakowskiej
gazecie wywiadu, po którym niektórzy z nas dostali apopleksji, a
jeszcze inni uznali, że to świetna okazja, by znów wysmażyć na
swoim blogu jakiś wpis, który cytować będą media i znów będzie
o autorze głośno. Bo tylko tak jest w stanie zwrócić na siebie
uwagę.
fot. www.andrzejpiaseczny.art.pl
Ale od początku.
W czasach, w których wszyscy chcemy wymachiwać różnymi flagami i pokazywać, że jesteśmy z czegoś dumni, organizując uliczne parady, to ja ogłaszam wszem i wobec, że jestem dumny z tego, że wierzę w Boga.” - powiedział Piaseczny.
I co zrobiła po tym
część gejowskiego światka? Oburzyła się święcie i zaczęła lustrować przeszłość
Piasecznego, wypominać mu z kim, gdzie i kiedy był. Padły oskarżenia o nielojalność wobec „swoich”. Bo jak on może
skoro i tak wszyscy wszystko o nim wiedzą? Bo to hipokryzja? No więc
panowie. Po pierwsze co jest złego w wierze w Boga? Z grubsza nic.
Każdy wierzy lub nie wierzy. Żyjemy (jeszcze) w wolnym kraju i
każdy może wierzyć w co chce. Pewnie dlatego niektórzy wierzą w
Latającego Potwora Spaghetti (czy jak to się tak nazywa). No a gdy
Piasek w czerwcu powiedział, że nie wystąpi w (organizowanym przez
TVP Kurskiego) Opolu, to wszyscy bili mu brawo. Że taki fajny, że
ma jaja, charakter i w ogóle można go za to cmoknąć wszędzie. A gdy
powiedział, że wierzy z Boga nagle zaczął walczyć o fuchę w
(tej samej) TVP. Gdzie sens? Gdzie logika?
Po
drugie co o Piasecznym i jego upodobaniach wiadomo? No z żalem zawiadamiam, że nic. Nic
nam nigdy w aspekcie swojej orientacji nie powiedział. Nigdy! Ani
słowa. Nawet piosenki pisze tak, by nie było do końca wiadomo czy śpiewa do faceta czy do babeczki! Tak tak. Już słyszę głosy, że przecież są plotki, że wszystko
wiadomo, że są jacyś świadkowie. No spoko, ale to tylko plotki.
Naocznych świadków brak. A nawet jakby byli, to chyba – jako
żołnierzom wolności – wypada nam (Wam) uszanować to, że
Andrzej Piaseczny nigdy nie mówił o swojej orientacji. I ma do tego
prawo. Nigdy nie stał się członkiem „środowiska”. I też ma do
tego prawo. Tak samo jako nie można zmuszać kobiet do rodzenia
płodów z wadami, tak samo nie można zmuszać nikogo do ujawniania
się. Także Andrzeja Piasecznego. Niby dlaczego? Bo jeden z drugim tego chce? Błagam...Zasada, że ten, kto się nie ujawnia jest naszym wrogiem to obosieczna broń. Gdy nielubiany polityk mówi "kto nie z nami, ten przeciw nam" podnosimy krzyk. A część z ans działa wg. tej samej zasady.
Jeszcze słowo o zarzutach nielojalności. A jaka była nasza lojalność, gdy pewien
były tancerz postanowił sprzedać swoją (nudnawą trzeba przyznać)
książkę kosztem pewnego wokalisty? Kto z nas powiedział, że to
nie fair? Byliśmy święcie oburzeni jak podczas procesu o zabójstwo
Ewy Tylman w TVP ujawniono nazwisko partnera oskarżonego. Wtedy to
było złe, a jak celebryta pozwalał sobie na sugestie i aluzje to
dobrze? Co z prawem do prywatności do cholery?
Nie
mogę też pominąć gmerania z dawanych wywiadach i okładach
Piasecznego. Szczególnie jednej z (bodaj) 2000 r., na której pozował
z kobietą. Osławioną już Mirką. A w środku mówił o relacji.
Ilość plotek, która wokół tego narosła jest zatrważająca.
Piaseczny został ostatnio nazwany oszustem i hipokrytą. Czy
naprawdę, my geje i cała reszta, nie wiemy, że poza orientacjami
homo i hetero jest jeszcze biseksualna? Naprawdę muszę o tym
przypominać? I naprawdę (bez względu na wszystko) ma obowiązek o tym mówić? Nie musi. Zapewnia sobie zainteresowanie mediów i słuchaczy swoją pracą. I tego oczekuję od piosenkarza! Nie mówienia z kim śpi! Bo jak ktoś opowiada z kim śpi, to znaczy, że nie ma nic innego do powiedzenia.
Najlepsze
zostawiłem sobie na deser. Jeden z panów, który dotychczas
zasłynął jedynie z opowiadania o swojej orientacji Jackowi
Kurskiemu, nazywający się dziennikarzem postawił zostać sumieniem
Andrzeja Piasecznego. Ów młody człowiek (lat ponoć 28) najpewniej
powodowany chęcią zaistnienia urządził Piasecznemu (lat 45)
outing. Niczym gejowscy aktywiści demaskujący amerykańskich
konserwatywnych polityków. Zapewne, pisząc o wyrywaniu przez
Piasecznego chłopaków na FB i w Glamie, był z siebie bardzo dumny
i widział swoje nazwisko na przeróżnych portalach. Trudno się
oprzeć wrażeniu, że chyba najbardziej dumny był z tego, że
umawiał się z tymi samymi chłopakami co – ponoć – Piaseczny.
Skorzystał oczywiście z okazji, by opowiedzieć o tym internetowi
całkowicie zapominając, że to właściwie kwalifikuje się na
proces o naruszenie dóbr osobistych. Polskie prawo chroni także
informację o orientacji. Bez względu na to czy ktoś rzeczywiście
jest czy nie jest homo... Będzie bolało, gdy pan Piaseczny poradzi
się prawnika i pójdzie za jego radą.
Prz
okazji obwołał się również wyrocznią i znawcą życia. Almanach w najczystszej postaci, który nie czuje obciach pouczając kogoś, kto był zupełnie dorosły i pracował, gdy ten bawił się klockami i nie umiał jeszcze czytać, a w 2000 roku miał jakieś 11 lat i nie ma bladego pojęcia o obyczajności tamtych czasów. Pisze
bowiem do Piasecznego: „Długo
już żyjesz na tym świecie, ale wciąż niewiele o nim wiesz. To
może ci wytłumaczę, może zrozumiesz tym razem”. Szkoda tylko,
że – jako dziennikarz i student filologii polskiej - ma tak słabą
zdolność interpretacji słowa pisanego. „Społeczność LGBT
"wymachuje flagami" dlatego, że jest zbyt wiele takich
ludzi jak Ty, którzy swoją postawą i wypowiedziami mówią jasno,
że swojej orientacji należy się wstydzić.”. I
teraz pytanie za milion. W którym miejscu swojej wypowiedzi
Piaseczny mówił o flagach tęczowych? Wywiad w „Gazecie
Krakowskiej” ukazał się w dniach sąsiadujących z 11 listopada.
Dniem Niepodległości i manifestacjach, na których pojawiły się
skandaliczne hasła o „dumie” oraz flagi. Komu jak komu, ale
studentowi (a może już absolwentowi) filologii powinien przyjść
do głowy szerszy, znacznie kontekst. Od dziennikarza, humanisty oczekiwałoby
się choćby podjęcia próby innej, powiązanej z bieżącymi wydarzeniami, interpretacji. A tu nic. Prosta
linia. Czarne i białe. Nie jest dobrze, gdy słowo flaga kojarzy się
wyłącznie z flagą gejowską. Może wreszcie Piasecznemu chodziło zwyczajnie o to, że każdy może być dumny ze wszystkiego co bliskie jego sercu. Tak z wiary z Boga, jak i z uczestnictwa we wszelkiego rodzaju manifestacjach, paradach czy wydarzeniach . Każdy ma prawo być dumny z siebie. Tylko tyle.
No to udało się. Zaistniał Pan,
ale proszę starać się nie nazywać już dziennikarzem. Bo jak pan
jest dziennikarzem, to kim są Konrad Piasecki, Beata Lubecka i Monika
Olejnik?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz