Wczoraj w południe dostałem taki oto MMS. Karta do głosowania mojego przyjaciela. Z opisem "Nie wierzyłeś. Zrobiłem to.". Zagłosował na Dudę. Natychmiast do niego zadzwoniłem i zaczęliśmy rozmowę. Zapytałem: Oszalałeś? Odpowiedział, że nie. Spokojnie stwierdził, że to jego dobrze przemyślana decyzja. A potem długo mówił.
Zapytał mnie czy pamiętam jak obaj dostaliśmy pracę w jednej z dużych telewizji. Powiedziałem, że pamiętam. On na to, że chyba nie bardzo. I przypomniał mi jak pewnego lipcowego dnia ponieśliśmy do pewnej redakcji swoje, puste niemal, CV. I jak we wrześniu tego samego roku zaczęliśmy pracę. Jako studenci nie zwracaliśmy uwagi na to, że dali nam te podłe śmieciowe umowy. Nasz błąd. Ale od pierwszego dnia dostaliśmy kasę. Nikomu nie przyszło do głowy, by trzymać nas rok za darmo.
Pracowaliśmy, pracowaliśmy. Skończyliśmy te nasze studia, byliśmy już też całkiem doświadczonymi dziennikarzami. W międzyczasie w Polsce zmieniła się władza. I gdzieś w okolicy 2011 roku zaczęły się problemy. O umowie o pracę nie było mowy, było za to mobbowanie i szykany. I nie było komu się poskarżyć. Był kryzys, o zmianie pracy nie było mowy. Chcieliśmy iść do budżetówki. A tam jeszcze przed testami było wiadomo, kto ma wygrać. Kto jest z PO, albo kto ma ciotkę w PSL-u. Pamiętasz to? - zapytał mnie kumpel. No pamiętam. - odpowiedziałem. I się dziwisz, że zagłosowałem na Dudę? Masz pojęcie ilu jest takich jak my? Lasek i kolesi znikąd, których zastąpiono koleżkami królika? Odparłem, że mimo to się dziwię. Bo przecież Duda to PiS, a PiS nas gejów zwalcza.
Zapytał mnie czy pamiętam jak obaj dostaliśmy pracę w jednej z dużych telewizji. Powiedziałem, że pamiętam. On na to, że chyba nie bardzo. I przypomniał mi jak pewnego lipcowego dnia ponieśliśmy do pewnej redakcji swoje, puste niemal, CV. I jak we wrześniu tego samego roku zaczęliśmy pracę. Jako studenci nie zwracaliśmy uwagi na to, że dali nam te podłe śmieciowe umowy. Nasz błąd. Ale od pierwszego dnia dostaliśmy kasę. Nikomu nie przyszło do głowy, by trzymać nas rok za darmo.
Pracowaliśmy, pracowaliśmy. Skończyliśmy te nasze studia, byliśmy już też całkiem doświadczonymi dziennikarzami. W międzyczasie w Polsce zmieniła się władza. I gdzieś w okolicy 2011 roku zaczęły się problemy. O umowie o pracę nie było mowy, było za to mobbowanie i szykany. I nie było komu się poskarżyć. Był kryzys, o zmianie pracy nie było mowy. Chcieliśmy iść do budżetówki. A tam jeszcze przed testami było wiadomo, kto ma wygrać. Kto jest z PO, albo kto ma ciotkę w PSL-u. Pamiętasz to? - zapytał mnie kumpel. No pamiętam. - odpowiedziałem. I się dziwisz, że zagłosowałem na Dudę? Masz pojęcie ilu jest takich jak my? Lasek i kolesi znikąd, których zastąpiono koleżkami królika? Odparłem, że mimo to się dziwię. Bo przecież Duda to PiS, a PiS nas gejów zwalcza.
I co nam zrobią jak wygrają? Będą nas wieszać na centralnych placach miast? - zapytał. No raczej nie, ale tej ustawy o związkach partnerskich nie będzie nigdy - odpowiedziałem. A teraz jest? - zaśmiał się Maciek. Nie ma, ale będzie - odbiłem piłeczkę. Aha! Już to widzę. Słyszę to od 4 lat. Jeszcze Tusk to mówił. Mówić można wszystko. A to in vitro też uchwalają tak, żeby przypadkiem nie uchwalić. A Duda o nas nic złego nie powiedział. Wiem, bo słuchałem. - zauważył. Dodam, że słusznie. I nadal się dziwisz, że głosowałem na Dudę? - ponowił pytanie. A Kaczyński? - nie dawałem za wygraną. Co Kaczyński? - dopytał. No wiesz, że będzie sterował. A niech steruje. Prezydent w Polsce prawie nic nie może, a równowaga w kraju się przyda. Tak samo jak Dudą może sterować Kaczyński, to Komorowskim może Tusk. A nawet jeśli PiS nas powiesi, to wcześniej zobaczymy jak wywalają na zbity pysk tych, którzy nas potraktowali jak gówno. I będziemy mieć tanią, szczeniacką satysfakcję. - zakończył Maciek.
I jak tu się z nim nie zgodzić?
Dodam, że później zadzwoniłem do kilku moich kumpli-gejów. Okazało się, że Maciek nie był jedynym, który na Dudę zagłosował. Nie było ich też ani dwóch, ani nawet pięciu...
Ja oddałem nieważny głos.
ok
OdpowiedzUsuń